tag:blogger.com,1999:blog-80115952498778705032024-03-05T13:32:59.120+01:00Without Himmartynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-3525708564673169412016-03-19T00:30:00.000+01:002016-04-22T18:29:55.780+02:00Rozdział 8 - Jak się dowiedziałaś? - Kate ze zmartwieniem wpatrywała się w moja wypraną z emocji twarz.<br />
-
Kiedy już knujecie takie intrygi, to powinniście je dokładnie
przemyśleć. Zadzwonił do Stylesa, a później ja do niego zadzwoniłam.
Jesteście popieprzeni.<br />
Alex mocniej przycisnął mnie do swojej klatki piersiowej. Wydawał się tak samo zszokowany, jak ja od kilku dni.<br />
Cieszyłam się, że był ze mną - sama bym przez to nie przebrnęła. Przechodziliśmy to razem.<br />
- Maddie, my chcieliśmy... - odezwała się Leslie, próbując złapać mnie za rękę, ale energicznie ją odepchnęłam.<br />
-
Ja wiem, czego wy chcieliście. Myślicie, że dobrze czuję się z tym, że
moi pseudo-przyjaciele okłamywali mnie na każdym kroku? - mówiłam nad
wyraz spokojnie, wręcz jak wariatka. Moje opanowanie budziło w nich
jeszcze większy niepokój, wiedziałam to.<br />
- Kurwa, to nie tak. -
odezwał się wreszcie Styles, który, podczas gdy oni wyprowadzali mnie z
łazienki, zapadł się w fotelu i milczał, jakby był w jakimś szoku.<br />
- Zamknijcie się. - warknął mój chłopak. Wszyscy ucichli, a on pogłaskał mnie po policzku.<br />
- Jak mam ci pomóc? - zapytał z troską w głosie.<br />
Wiedziałam,
że to nie w porządku, ale potrzebowałam jeszcze jednej rozmowy. Może
wkrótce uda mi się zamknąć ten rozdział, nawet jeśli Malik żyje.<br />
-
Pozwól mi go zobaczyć. - wyjąkałam, czekając na jakikolwiek sprzeciw.
Zarówno Alex jak i pozostali trwali jednak w ciszy i mierzyli się
porozumiewawczymi spojrzeniami.<br />
- Dobrze. - Harry podniósł się i poszedł do kuchni, gdzie odbył krótką rozmowę telefoniczną. - chodź.<br />
Niepewnie podał mi rękę, a ja chwyciłam ją i odsunęłam się od Alexa.<br />
Był taki wyrozumiały. Nawet nie drgnął; jedynie odprowadził nas wzrokiem do drzwi.<br />
Ubrałam
się i wyszłam, wciąż trzymając Stylesa za rękę. Poczułam zimny powiew
wiatru na skórze i zaczęłam zastanawiać się, co się dzieje.<br />
Wkrótce
na podjeździe zamigotały światła znajomego samochodu. Na twarzy
siedzącego za kierownicą Zayna malował się niepokój. Zmarszczka na czole
była głęboka, a oczy błyszczały wściekle.<br />
<br />
Bez wahania wskoczyłam do jego samochodu. Spojrzał na mnie i ruszył.<br />
- Miałem nadzieję, że ta sprawa da ci spokój i przestaniesz cierpieć, jeśli dowiesz się, że żyję. Przez dwa lata myślałem o tobie, o nas... - weszłam mu w słowo, gestem pokazując, aby zamilkł.<br />
- Nie ma, cholera, żadnych nas. - wysyczałam przez zaciśnięte zęby - Kiedy odchodziłeś też miałeś nadzieję, że nie będę cierpieć. Coś ci nie wychodzi to jasnowidzenie. Nienawidzę... - wargi mi zadrżały.<br />
Choćbym nie wiem jak się wysilała, te słowa nie przeszłyby mi przez gardło.<br />
Kolejne kłamstwo. Nie mogę go nienawidzić.<br />
Mogę go kochać tak mocno, że to aż boli. I on bardzo dobrze o tym wie.<br />
- Ja ciebie też. - odezwał się, nie odrywając wzroku od drogi. Zerknęłam na mulata spod ściągniętych brwi.<br />
Powiedział, że mnie nienawidzi? Musiałam się przesłyszeć.<br />
Przed oczami znów miałam mgłę, a po policzkach płynęły strumyki łez.<br />
- Kurwa, nie. Nie nienawidzę cię. Nie mógłbym. Kocham cię tak mocno, że nawet nie potrafię ubrać tego w słowa.<br />
Momentalnie zjechał na pobocze i zatrzymał auto. Przysunął się do mnie i znów się odezwał, tym razem cichutko, jakby bał się, że ktoś zabierze mu to, co do mnie czuje. Zabierze mnie.<br />
- Kocham cię, tak cholernie cię kocham. Rozumiesz? - złączył nasze wargi w namiętnym pocałunku.<br />
Prawie wybuchłam pod wpływem jego dotyku. Jego palca wręcz paliły moją skórę, ale nie chciałam, by przestawały.<br />
Chciałam go odepchnąć i uciec, ale coś w środku nie pozwoliło mi tak po prostu odpuścić. To pewnie ta wielka, dwukomorowa pikawa, która kiedyś prawie pękła.<br />
- Kocham cię. - potwierdziłam i wpiłam się mocno w jego gorące usta. Wdrapałam się na kolana Zayna i otoczyłam go nogami. Zsunął dłonie na moje pośladki i ścisnął je lekko, uśmiechając się z zadowoleniem.<br />
Matko, tak bardzo za nim tęskniłam.<br />
<br />
__________________________________________________________<br />
<br />
Sama nie wierzę, że to zrobiłam, ale tak właśnie: ZAYN I MADDIE I AUTO I WSZYSTKO>>>>>><br />
Sama tak się jaram!! Mam nadzieję, że wy chociaż trochę podzielacie moje zdanie po przeczytaniu tego rozdziału. POJARAJMY SIĘ RAZEM!! AAAAAAA!<br />
Dobranoc. <3martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-56334192522735753552016-03-07T23:41:00.001+01:002016-03-07T23:41:11.662+01:00Rozdział 7<h4>
<span style="color: red;"><b> 5 KOMENTARZY = KOLEJNY ROZDZIAŁ</b></span></h4>
*Madeleine*<br />
- Powiesz mi czemu się tak denerwujesz? To chyba ja powinienem się martwić o to, czy twoi przyjaciele mnie polubią. - szepnął mi do ucha, zakładając za nie niesforny kosmyk.<br />
To prawda, byłam cholernie zdenerwowana, a Alex oczywiście musiał to zauważyć.<br />
- Nie wiem, tak jakoś. Nie martw się. - uśmiechnęłam się najbardziej szczerze jak to było możliwe w moim chorym położeniu.<br />
Zaraz mieli pojawić się ci ludzie, którzy mieli swój wkład w tej mojej małej śmierci.<br />
Tak mnie okłamywali.<br />
Wiedzieli, że mój Zayn żyje, a jednak woleli to zataić. Tak było lepiej.<br />
Nie, tak nie było lepiej. To był koszmar, moja tragedia, jak mogłoby być lepiej?<br />
Teraz też nie jest dobrze. Nie wiem, nie mam pojęcia co mogę zrobić. Malik sam powiedział, że znów odchodzi. Chyba.<br />
Już sama nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiałam.<br />
Ale ja go kocham...zawsze będę. Do utraty sił, do ostatniego tchu i ostatniej kropli krwi będę tak cholernie mocno kochać mojego badboy'a.<br />
Mam chłopaka, z którym planuję przyszłość. Czy mogłabym tak po prostu odejść do Zayna? Nie.<br />
Nie, nie, nie. To on mnie oszukał i to on powinien cierpieć i się zamartwiać.<br />
- No czeeeeeeeść! - Leslie z Harrym tanecznym krokiem wpadli do salonu, a blondyn zaczął się śmiać.<br />
Po chwili zaczęli się sobie przedstawiać, a mój chłopak wciąż zerkał na mnie kątem oka. Widziałam, że polubił tych ludzi.<br />
W końcu zajęli swoje miejsca, Kate przygotowała stół, a Matt przyniósł alkohol.<br />
Zauważyłam niepokojące spojrzenia skupiające się właśnie na mnie, ale nie interesowało mnie to. Nie miałam najmniejszej ochoty siedzieć i udawać, że jest dobrze.<br />
Nie, cholera, nie było dobrze. Do tej pory świetnie ukrywali przede mną ten cały spisek, ale ja już znam prawdę, halo!<br />
- Mała, co z tobą? - Joseph uklęknął przy mnie, a Alex pogładził mnie po ramieniu.<br />
Wszyscy perfidnie wgapiali się we mnie, oczekując odpowiedzi.<br />
Zerwałam się na równe nogi i wpół zgięta pobiegłam do łazienki, gdzie pochyliłam się nad sedesem i po prostu zaczęłam wymiotować. Z nerwów, przemęczenia - sama nie wiem.<br />
Leslie natychmiast stanęła za mną i przytrzymywała mi włosy, ale gdy tylko złapałam oddech krzyknęłam, żeby wszyscy stąd spadali.<br />
W tamtym momencie jedynym wybawieniem mogła być rozmowa z pierdolonym kłamcą i oszustem, który już od kilku lat przetrzymywał moje skradzione serce pod kluczem.<br />
- Maddie, martwimy się o ciebie! Co się dzieje? - delikatne pukanie do drzwi rozległo się w małym pomieszczeniu. Siedziałam w tej jebanej łazience już drugą godzinę.<br />
Wiedziałam, że wystarczy jedno zdanie by zrozumieli.<br />
- Znam prawdę.<br />
Kolejny raz mój żołądek wywinął fikołka i zmusił mnie do pochylenia się nad ubikacją. <br />
<br />
_______________________________________________________________________<br />
<br />
Wiem, że krótki ale już tłumaczę. Jutro napiszę kolejny rozdział więc jeśli sprężycie się z komentarzami to dodam go w tym tygodniu. Dobranoc. <br />
<br />martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-74439588373203052162016-02-28T00:19:00.001+01:002016-02-28T01:04:32.251+01:00Rozdział 6- Maddie.. - zaczął delikatnie, mrużąc oczy by zatrzymać wilgoć. Dokładnie lustrował jej twarz, całą swoją uwagę skupiając na zmęczonych, zatroskanych oczach. Kiedyś było w nich pełno życia, chociaż i teraz tliły się w nich pozostałości po gorącym płomieniu, pojawiającym się tylko przy nim. Zniszczył ją; doszczętnie zniszczył szczęśliwą dziewczynę, zabrał ją ze sobą, pozostawiając tylko pustą, marną kobietę, opłakującą swój marny żywot. Przychodził i codziennie zabierał jej cząstkę tylko dla siebie, mimo, że znał zakończenie.<br />
Czyż istnieje szczęśliwe zakończenie dla człowieka zagubionego we własnych długach i uzależnieniach i istoty delikatnej jak rozkwitający kwiat?<br />
Dziewczyna pobladła na widok Zayna. A przecież od dwóch lat wyobrażała sobie tą chwilę, pragnęła jej całym sercem, chciała go zobaczyć. Marzyła, że pewnego dnia wejdzie do niej przez okno, a jego śmierć okaże się tylko koszmarem. Że opuszkami palców pogładzi jej policzek, założy jej włosy za ucho - powie, że będzie dobrze.<br />
Ale teraz? Stał przed nią, a ona nie mogła się ruszyć. Kochała go i nienawidziła jednocześnie. Chciała rzucić mu się na szyję i wyznać wszystkie myśli, które dręczyły ją każdego dnia. Chciała spoliczkować go i wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzi.<br />
Tymczasem milczała, a jak wiemy, milczenie jest najgorsze. Jej twarz była wyprana z jakichkolwiek emocji, a jego serce pękało na ten widok.<br />
- Odejdź. Nie wiem, kim jesteś. - słowa uleciały mimowolnie z jej pełnych ust i zawisły gdzieś w powietrzu pomiędzy dwójką tak bliskich, a jednak dalekich sobie ludzi.<br />
Oczy mulata ponownie rozbłysły i tym razem nie próbowały ukryć łez. Madeleine poczuła ukłucie w sercu i również pękła.<br />
Malik, jak za dawnych czasów, wszedł do jej pokoju przez okno i zamknął dziewczynę w szczelnym uścisku.<br />
- Dlaczego? Kurwa, dlaczego? Czym sobie zasłużyłam? - zapytała łamiącym się głosem, a uścisk w gardle nie pozwolił na więcej. Spojrzał na nią z żalem.<br />
Czuł się winny. Obwiniał się za całe zło, które wtargnęło do życia bezinteresownej nastolatki, czyniąc ją wrakiem człowieka.<br />
Zayn wiedział, że Madeleine znów kogoś pokochała. Wiedział, że to nadejdzie, ale i tak poczuł kolejny nóż w piersi. Musiał ją zobaczyć. Choćby ostatni raz zobaczyć swoją ukochaną, z którą nie mógł być.<br />
- To nie twoja wina, tylko moja. Nigdy nie będę dla ciebie wystarczająco dobry, mała. Nigdy nie będę mógł dać ci szczęścia. - uśmiechnął się, widząc przed sobą uroczą brunetkę w białej sukni przed ołtarzem - wiesz o czym mówię. Tak miało być od początku. Widzisz, co z tobą zrobiłem? Oto dowód. Jestem najgorszym co cię w życiu spotkało i, cholera, wiem o tym. Po prostu musiałem cię zobaczyć. Ostatni raz pozwól mi tutaj być i obiecuję, nie zobaczysz mnie więcej. Wyjdziesz za Alexa, a ja pozostanę tylko cieniem przeszłości.<br />
- Skąd wiesz o Alexie? - pociągnęła nosem. Analizowała wszystko, co usłyszała od bruneta i próbowała zrozumieć, jakoś przyswoić.<br />
- Po prostu wiem. - westchnął, rozczarowany jej odpowiedzią, mimo, że nie spodziewał się niczego innego.<br />
Ona miała prawo go nienawidzić.<br />
Ale wciąż go kochała.<br />
- Nie wiem, dlaczego to mówisz. Może i przy tobie nie byłam bezpieczna, ale byłam szczęśliwa. Kochałam cię, kretynie, a ty to spierdoliłeś. Gdybyś nie odszedł moglibyśmy być tym, czym byliśmy dwa lata temu, rozumiesz?! Wiesz, co ja czuję?! Nie masz pojęcia ile łez na ciebie wylałam, sukinsynu! Powinieneś był być wtedy przy mnie, a gdzie byłeś, kiedy ja byłam pewna, że leżysz dwa metry pod ziemią?! A teraz śmiesz mówić, że bez ciebie będzie lepiej?! Nie, kurwa, nie, nie, nie... - na zapłakaną twarz szybko wtargnął gniew. Wyrwała mu się i zaczęła uderzać drobnymi pięściami w jego tors.<br />
Gdyby tylko wiedziała, że miłość wtargnie z buciorami w jej życie i rozedrze jej złamaną duszę na miliony kawałków, nigdy nie zbliżałaby się do pieprzonego Zayna Malika.<br />
- Masz prawo mnie nienawidzić, wiem, że tak jest...błagam, nienawidź mnie, ale nigdy nie bądź wobec mnie obojętna. - odparł cicho, łapiąc jej ręce i przyciskając je do swoich warg.<br />
- Nie potrafię cię nienawidzić, nigdy nie będę potrafiła. Wciąż cię kocham, idioto.<br />
<br />
<br />
*Madeleine*<br />
- Wciąż cię kocham, idioto. - gdy tylko te słowa
opuściły moje usta, na twarzy Zayn pojawił się cień uśmiechu - niestety,
szybko zniknął.<br />
- Nie kochasz mnie, nie możesz mnie kochać. Nie powinienem był tu przychodzić, przepraszam, zapomnij o mnie.<br />
O
nie. Nie po tym wszystkim. Bałam się tego, co będzie dalej, ale nie
mogłam go znów stracić. Nie mogłabym żyć ze świadomością, że Zayn żyje, a
ja tak łatwo pozwoliłam mu odejść.<br />
- Nie, nie odejdziesz teraz. Ja muszę cię mieć. Nie zostawisz mnie drugi raz, Zayn.<br />
Widocznie
dostrzegł desperację w moich oczach, bo szybko się poddał. Wciąż byłam
uparta i nikt nie wiedział o tym lepiej niż ten chłopak.<br />
<br />
-
Nie mogłem pozwolić, żeby cię dopadli. Oni nie chcieli ciebie, tylko
mnie, ale skoro wiedzieli jak bardzo cie kocham, chcieli wziąć też
ciebie.<br />
Słuchając jego opowieści niemal uśmiecham się widząc, jak jego wargi układają się w słowa "kocham cię".<br />
Chciałam go nawet nagrać, żeby móc zasypiać przy jego melodycznym głosie.<br />
- Cały czas próbowałem jakoś się z nimi dogadać no i w końcu, tak można powiedzieć, poszliśmy na układ, że...<br />
Dźwięk
mojego telefonu sprawił, że poderwałam się z miejsca i jęknęłam, widząc
na ekranie imię mojego chłopaka. Czy...to w porządku, że wolałam
siedzieć na podłodze z Zaynem niż przebywać z Alexem?<br />
- Jest szósta nad ranem...musisz iść, Alex pewnie już jest w drodze.<br />
- Co?<br />
- Właśnie to, Zayn.<br />
Obojętność wróciła na moją twarz, chociaż ból dosłownie rozsadzał mnie od środka.<br />
Nie
mogłam tak po prostu zapomnieć o Alexie, skoro tylko Malik wrócił.
Wiem, że to popieprzone, ale powinien zrozumieć swoje błędy.<br />
Tak, tak właśnie okłamałam samą siebie.<br />
<br />
Malik wyszedł przez okno i zniknął w rogu ulicy.<br />
Miałam
ochotę rzucić się na łóżko i krzyczeć, ale nie mogłam sobie na to
pozwolić wiedząc, że mój chłopak zaraz ma się pojawić.<br />
Na
szczęście wcześniej wysłałam mu adres, bo nie miałam siły na rozmowę
przez telefon. Musiałam jakoś ogarnąć chaos panujący w mojej głowie.<br />
-
Ej młoda, mam podjechać po twojego kochasia na lotnisko? - w drzwiach
mojego pokoju stanął zaspany Matthew w samych dresach. Podskoczyłam na
miejscu i odrzuciłam od siebie obrazy klęczącego przede mną Zayna.<br />
- Emmm, nie... zaraz tutaj będzie.<br />
-
O cholerka, szybki koleś. Idziesz na dół? Widzę, że oboje już nie
zaśniemy. - zachęcił mnie gestem ręki i odszedł. Wzruszyłam ramionami i
zbiegłam za nim, żeby zasiąść na kanapie i oczekiwać.<br />
- Maddie! -
zawołał ściszonym głosem blondyn, kiedy mnie zobaczył. Objął mnie, a ja
wciąż wyobrażałam sobie, że to Zayn. Lecz Alex pachniał całkowicie
inaczej. Był chudszy i w ogóle, w żadnym stopniu nie przypominał brązowookiego.<br />
Matt chrząknął, na co wywróciłam oczami. Tatusiek się znalazł.<br />
- Jestem Alex. - mój chłopak uścisnął dłoń mojego szwagra, wciąż trzymając mnie drugą ręką.<br />
Mężczyźni
zamienili kilka słów i szybko znaleźliśmy się w moim pokoju sam na sam. Ramiona
blondyna okazały się dla mnie ukojeniem. Zasnęłam mocno przylegając do
jego torsu i śniłam o brązowych oczach, które pierwszy raz od dwóch lat
zobaczyłam w oknie mojego starego pokoju.<br />
<br />
- Ej, młodzi! Wstawać!<br />
- Zamknij się, dopiero zasnęli!<br />
- Zaraz z tego dzieci będą. Widzisz, jak go oplotła? Toż to prawie seks.<br />
- Jesteś głupi.<br />
Kate
i jej narzeczony stali w drzwiach i bili się poduszkami. Podniosłam się
w miarę możliwości i zdjęłam rękę Alexa ze swojej talii.<br />
- Won mi
stąd, mój chłopak chciałby się wyspać! Kate, jak ty go wychowałaś? -
zrobiłam dramatyczną minę i zeszłam z łóżka, wypychając ich na korytarz -
która godzina?<br />
- Piętnasta, a o szesnastej przyjeżdża Harry i reszta. - odparła szeroko uśmiechnięta blondynka.<br />
Może i cieszyłabym się z tej wiadomości gdyby nie fakt, że mieliśmy tylko godzinę do ogarnięcia się, a<br />
moja
maska, którą wczoraj przybrałam zaczynała się powoli kruszyć i
obawiałam się, czy wytrzyma spotkanie z ludźmi którzy mnie tak perfidnie
okłamywali, widząc, jak umieram na ich oczach.<br />
Oni wszyscy wiedzieli, że ta "śmierć" to tylko przykrywka żeby mnie "chronić". Kurwa, gówno prawda.<br />
<br />
_________________________________________________________________<br />
<br />
Ja wiem, że krótki, wiem, że może jakiś taki nijaki ale dzieje się w piizduuuuu.<br />
Płakałam jak pisałam.<br />
A co do komentarzy. Pod ostatnim rozdziałem udało się wbić te pięć komentarzy, więc da się? Da się. Jeśli w dalszym ciągu nie przekonacie się do komentowania to przykro mi, ale będę robić tak jak pod poprzednim rozdziałem, bo wiem, że jest was tu trochę, a nie komentujecie.<br />
Dobranoc, kochani. martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-55322325071334809602016-02-13T22:07:00.002+01:002016-02-14T08:23:18.517+01:00Rozdział 5<span style="color: red;"><b>PRZECZYTAJ POD ROZDZIAŁEM!</b></span><br />
<br />
*Madeleine*<br />
- Wstawaj, młoda! - ktoś przygniótł mnie ciężarem swojego ciała. Przetarłam oczy i zobaczyłam leżącego na mnie Harry'ego.<br />
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytałam, próbując zrzucić go na ziemię, ale nie udało mi się to.<br />
- Przyjechałem pogratulować twojej siostrze; jakbyś zapomniała, to wczoraj się zaręczyła.<br />
Wywróciłam oczami. Co za bzdura, oczywiście, że pamiętam.<br />
- To wciąż nie wyjaśnia, czemu przylazłeś do mojej sypialni. - sturlał się ze śmiechem na podłogę.<br />
Zupełnie jakbym powiedziała coś mega śmiesznego. Ha, ha, ha.<br />
- Zapomniałem, że ciebie nie wolno budzić. Ale skoro już powróciłaś do świata żywych, to wstawaj! - ściągnął ze mnie kołdrę, pozostawiając mnie zwiniętą na łóżku. I wyszedł ze śmiechem.<br />
<br />
Podniosłam się z materaca - i tak już nie zasnę.<br />
Ubrałam czarne poprzecierane jeansy i bluzę adidasa. Włosy złapałam w wysokiego kucyka i zrobiłam delikatny makijaż.<br />
- Cześć, Maddie! - Leslie uściskała mnie na powitanie. Wszyscy siedzieli w salonie i prowadzili ożywioną dyskusję na temat wesela i przyjęcia. Oni wszyscy marzyli o małżeństwie, domu, dzieciach. Moja przyszłość wciąż zależała od tego, czy będę wracać do przeszłości.<br />
Stwierdziłam, że nie należy wciskać się pomiędzy dwie rozmawiające pary. I tak bym milczała.<br />
Zamieniłam z nimi tylko kilka słów, po czym zaczęłam krzątać się po kuchni. Na blacie leżał telefon, który dręczył mnie od ostatniego naszego spotkania. Deja vu?<br />
Cholera, musiałam to zrobić. Zerknęłam na gości. Byli pochłonięci rozmową.<br />
Niepokój, niepewność i zdenerwowanie wkradły się do mojego umysłu.<br />
Przeszukałam listę kontaktów i - o zgrozo - rzeczywiście znalazłam tam Zayna.<br />
Nie zastanawiając się dłużej wcisnęłam zieloną słuchawkę. Nie było już odwrotu. Miałam okazję, by rozwiać swoje wątpliwości i pozbyć się dręczących mnie myśli. Teraz albo nigdy.<br />
- Halo?<br />
Zamarłam. To są jakieś chore żarty. Nie uwierzę.<br />
- Harry? Co się stało? - był pewien, że to Harry. Może lepiej żeby tak zostało?<br />
Rozłączyłam się. Stchórzyłam. A jak inaczej miałabym się zachować? To popieprzone, że po tak długim czasie słyszę głos swojego zmarłego ukochanego w słuchawce. Może to jakaś moja paranoja?<br />
Usunęłam połączenie z historii.<br />
<br />
Moje ciało drżało z przejęcia; nie mogłam się nawet ruszyć. Nogi odmawiały posłuszeństwa, a wojska łez prawie przejęły moją twarz. Musiałam jak najszybciej zniknąć i ukryć to, co odkryłam.<br />
<br />
Po kilku godzinach Leslie i Harry wyszli - tłumaczyli, że dzisiaj jadą w odwiedziny do jej rodziców.<br />
I dobrze, bo nie miałam siły udawać.<br />
Co się właściwie dzisiaj stało?<br />
<br />
*Harry*<br />
<br />
- Po co wcześniej dzwoniłeś? - usłyszałem w słuchawce.<br />
- Ja? Nie dzwoniłem do ciebie, pomyliło ci się...<br />
- Koło piętnastej, na pewno nic mi się nie pomyliło.<br />
- Byłem u Kate, a mój telefon leżał w kuchni. Kręciła się tam jedynie Maddie, która chyba nawet nie wiedziała, że tam leży. Nie wiem co się stało, w każdym razie nie mam do ciebie żadnej sprawy. Muszę kończyć, jadę do przyszłych teściów. Nara, stary.<br />
<br />
To będzie długi wieczór. Proszę, żebym chociaż nie siedział głodny.<br />
<br />
*Madeleine*<br />
Wieczorem byłam już w stanie zejść na dół. Kolejny raz wmówiłam sobie, że to tylko jakaś pomyłka. Najlepiej będzie, jeśli zapomnę o tym telefonie. <i>Znów.</i><br />
- Rozmawiałam z Alex'em. Bardzo chce tu przyjechać. - zaczęłam dość niepozornie.<br />
- To świetnie! Niech przyjeżdża, chcę go poznać! - Kate podskoczyła na fotelu i uśmiechnęła się porozumiewawczo do Matt'a. <i>Nie, wcale tego nie zauważyłam.</i><br />
- A ja ewentualnie mogę go spławić jeśli okaże się debilem.<br />
Skarciłam wzrokiem przyszłego szwagra.<br />
- Debilem to ty jesteś. Nie mów tak o moim chłopaku.<br />
- Jak dzieci... - westchnęła blondynka, po czym wróciła do przeglądania czasopism.<br />
- To ja zadzwonię do niego, powiem...<br />
- Ma być najpóźniej jutro; leć! - zaśmiał się brunet.<br />
<br />
- Zgodzili się! Mało tego, powiedzieli, że masz być jutro, bo strasznie chcą cię poznać!<br />
- Okej. Może jakoś zdążę. <i>Dziękuję za cierpliwość. </i>Wyślij mi adres sms'em i marsz do łóżka, bo jutro <i>nie będziesz spać przez całą noc</i>. - no cóż, nie zaprzeczę, że jest bardzo ale to bardzo zboczony. I przy tym taki słodki.<br />
- Alex! Dobranoc, zboczeńcu.<br />
- Powinnaś dodać "tylko i wyłącznie mój zboczeńcu", skarbie. Mam nadzieję, że ci się przyśnię...na przykład w bokserkach. I że ty mi się przyśnisz, najlepiej nago.<br />
<br />
Z uśmiechem położyłam się do łóżka. Kiedy zasypiałam usłyszałam kilka stuknięć w okno.<br />
W panice podbiegłam do szyby by spuścić roletę i zamknąć okno, ale moim oczom ukazały się brązowe oczy, wpatrujące się we mnie z wyczekiwaniem.<br />
<br />
<h4>
<i> W prawdziwej miłości nie chodzi o to, żeby być nierozłącznym, tylko o to, </i><i> żeby rozłąka nic nie zmieniła.</i></h4>
<div>
________________________________________________________________________________</div>
<br />
Jak wrażenia? ;3<br />
Wybaczcie mi, że to robię. Widzę, że ciężko namówić was do zostawienia po sobie najmniejszego śladu, a brak komentarzy równoważy się z brakiem mojej chęci do pisania.<br />
Naprawdę nie chciałam, ale dopóki przy tym rozdziale nie pojawi się pięć komentarzy - rozdziału nie będzie.<br />
Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że zrozumiecie moją sytuację.<br />
Dobrej nocy.martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-3543514003455512442016-02-13T21:00:00.001+01:002016-02-13T21:00:39.425+01:00NotkaHejo kochani, wpadam do was niestety nie z rozdziałem, ale na to też przyjdzie pora.<br />
Jak na pewno zauważyliście, zmienił się wygląd bloga. Tamten szablon przestał mi się podobać, a teraz, kiedy robię coraz lepsze nagłówki i trochę zapoznałam się z CSS'em, postanowiłam stworzyć nowy. Moim zdaniem wygląda o wiele lepiej. A wy co sądzicie?<br />
<br />
P.S. Dzisiaj lub jutro pojawi się nowy rozdział.martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-4504573091531860522016-02-09T21:54:00.001+01:002016-02-13T21:04:39.237+01:00Rozdział 4*Madeleine*<br />
Przed samym powrotem mojej siostry i jej partnera, rozmawiałam z Alexem.<br />
Opowiadał mi, jak cudownie poszły im nagrania. Tak, wydają album.<br />
Właściwie to już zakończyli pracę nad nim, teraz był już całkowicie wolny, przynajmniej na jakiś okres.<br />
Zaproponował nawet, że mógłby przylecieć do Londynu i w końcu poznać moich bliskich. Nie wiem, czy chciałam, żeby poznawał moich przyjaciół; co, jeśli nie dogadałby się z Harry'm? Przecież to w zasadzie mój były. Alex nie jest zazdrosny, ale chcę być wobec niego fair.<br />
Postanowiliśmy, że porozmawiam z Kate - jeżeli nie będzie miała nic przeciwko, to oczywiście pozwolę Alexowi przylecieć.<br />
<br />
- Jesteśmy! Co robiłaś siostrzyczko? - radosna blondynka w pięknej kreacji obdarzyła mnie rozbawionym spojrzeniem.<br />
- Nie możesz siedzieć przed telewizorem i żreć! - zaśmiała się, a za nią z błyszczącymi oczyma stanął Matthew.<br />
Są tacy...inni. Nie mam pojęcia co tam się stało, ale na pewno było to coś niezwykle ważnego.<br />
Ja się dowiem.<br />
- No, młoda, bo przytyjesz, a ja nie chcę mieć grubasa w domu!<br />
- Wystarczy jeden; kiedy ja będę w ciąży. - zażartowała Kate, a ja chyba załapałam. Czyżby już podjęli takie decyzje?<br />
- Najpierw wesele, stara. - Matt wywrócił z zadowoleniem oczami i objął blondynkę w talii.<br />
Cholera, przecież oni się zaręczyli!<br />
Mój wzrok przyciągnął przecudowny pierścionek, pobłyskujący na jej palcu.<br />
- Ej, nie jestem stara!<br />
Przerwałam im przepychanki i zaczęłam skakać pomiędzy parą.<br />
- Gratulacje, starzy! - wrzeszczałam, a Kate wkrótce zaczęła skakać razem ze mną. Matt początkowo przyglądał się nam z politowaniem, ale w końcu też podskoczył i udawał małą dziewczynkę. Uwielbiam mojego przyszłego szwagra.<br />
- Wypijmy, póki możemy!<br />
- Planujecie już bobaska? Nie jestem gotowa na ciocierzyństwo!<br />
- Zaraz po ślubie, i tak mamy dość tej całej antykoncepcji...po co to komu, wolę czuć ją w... - o nie, Matthew w typowy dla siebie sposób zaczynał zbaczać na tematy, które normalni ludzie trzymają w sypialni.<br />
- Zamknij się! - uderzyła go w pośladek i z uśmiechem poszła po procenty.<br />
- Czuć ją wokół siebie w pełni. - dodał ciszej, by jego kobieta nie mogła usłyszeć.<br />
- Co za głupi zboczeniec! - zaczęłam piszczeć i rzuciłam w szwagra poduszką, która z powrotem wylądowała na mojej twarzy. - rozważ, czy naprawdę chcesz mieć z nim dzieci! Mnie już zdemoralizował!<br />
- A co ty, seksu w życiu nie uprawiałaś? - brnął dalej w te tematy, byleby mnie denerwować.<br />
- Siedź cicho! - skarciłyśmy go jednocześnie, po czym wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać.<br />
Wypiliśmy trochę, a ja z bólem głowy poszłam spać.<br />
<br />
<br />
CZYTASZ=SKOMENTUJ martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-38293452388120552562016-01-31T11:39:00.000+01:002016-02-09T21:15:51.001+01:00Rozdział 3*Madeleie*<br />
Drżącymi rękami odrzuciłam połączenie.<br />
Nie, nie będę robić afery. Za dużo wypiłam.<br />
<br />
Z niepokojem w sercu usiadłam na podłodze, podciągnęłam kolana pod brodę i oparłam się plecami o kanapę. Nie chciałam budzić Williama, zresztą i tak bym nie zasnęła.<br />
Zdenerwowanie rosło, a czas wciąż się dłużył. Nie panowałam nad burzą, która panowała w mojej głowie.<br />
To z pewnością inny Zayn, przecież mój Zayn nie żyje.<br />
<br />
Nawet nie wiem kiedy z moich oczu popłynęła słona ciecz. Było jej coraz więcej.<br />
Cicho łkałam i zagryzałam wargi, by jakoś to zatrzymać, ale chłopak na kanapie zaczął się wiercić.<br />
Chwilę później już siedział przy mnie na zimnej posadzce i trzymał moje drżące ręce.<br />
<br />
- Maddie, co się dzieje? Kochanie, nie płacz... - był wyraźnie zmartwiony.<br />
- Nie ważne, nie... - głos mi się złamał i zamilkłam. Nici z moich tłumaczeń - to zawsze będzie silniejsze.<br />
Zamknął mnie w szczelnym uścisku, co sprawiło, że poczułam się troszkę lepiej, ale ból wciąż był...<br />
Za dużo wszystkiego.<br />
Może powrót tutaj to nie był dobry pomysł.<br />
Co, jeśli znów oszaleję?<br />
<br />
- Przestań tyle myśleć, będzie dobrze; masz przecież nas, Alexa...<br />
<br />
Fala płaczu zderzyła się z jego rozgrzanym torsem; więcej się nie odzywał.<br />
<br />
***<br />
<br />
- Co do cholery? - Joseph podniósł powieki i zaspanymi oczyma ostrożnie badał sytuację.<br />
Wciąż siedziałam w ramionach Williama, tyle że już tak bardzo nie płakałam - właściwie nie miałam czym.<br />
- Nie wiem, dobra? - odwarknął, jeszcze mocniej przyciskając mnie do siebie.<br />
Josh westchnął. No cóż, przez calutkie dwa lata odzwyczaili się od przebywania z takimi psychicznymi osobami jak ja.<br />
<br />
Zerwałam się na nogi i napotykając pytające spojrzenia chłopaków ruszyłam do łazienki.<br />
<br />
Usiadłam na klapie i wgapiałam się w ścianę. Po chwili wołania ucichły, a ich miejsce zajął kojący głos Leslie, zaraz później usłyszałam również siostrę.<br />
<br />
- Skarbie, otwórz. Musisz nam powiedzieć co się dzieje.<br />
<br />
Odpowiedziałam, że jest okej. No bo co miałam powiedzieć? Cholera, nic właściwie się nie stało.<br />
To tylko jakieś pijacki zwidy.<br />
Przygotowałam się do wyjścia z łazienki - psychicznie i fizycznie.<br />
Przylepiłam do twarzy uśmiech i udawałam, że wcale nie płakałam tych kilka pieprzonych godzin w ramionach Williama.<br />
<br />
Odpuścili, dali mi już spokój.<br />
Przed wyjściem grupki zmartwionych przyjaciół obiecaliśmy sobie, że nie stracimy kontaktu, ale będziemy go pielęgnować.<br />
Dobrze.<br />
<br />
Chciałam zostać sama i zostałam.<br />
Kate i Matthew wyszli na randkę, czy coś. Ja za to wolałam siedzieć pod kocem i oglądać łzawe filmy.<br />
Brakowało jeszcze kawałka pizzy.<br />
<br />
A wcześniejsze zmartwienia wciąż mnie dręczyły. Nienawidziłam siebie za to, że zawsze potrafię wszystko drążyć tak długo, aż nie dokopię się drugiego dna.<br />
Niestety taka jestem.<br />
Muszę jakoś zaspokoić ciekawość, może nawet mogłabym zadzwonić z telefonu Harry'ego po ten numer; przekonałabym się, że to nie Malik.<br />
<br />
Intuicja jednak podpowiadała mi, że coś jest na rzeczy. Musiałam wiedzieć, co takiego.<br />
<br />
________________________________________________________________________<br />
<br />
Łapcie trochę krótki rozdział, ale mam nadzieje że mi to wybaczycie bo wkrótce będzie się działo.<br />
Czyżby ktoś próbował zaszkodzić Maddy? Jak myślicie?<br />
<br />
<br />
<br />
<br />martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-82702127578308674912016-01-24T22:56:00.001+01:002016-01-30T20:16:25.263+01:00Rozdział 2*Madeleine*<br />
Kiedy ujrzałam wchodzących do salonu Harry'ego, trzymającego za rękę Leslie, Josepha, który jeszcze bardziej zmężniał i wyglądał na biznesmena, mimo, że ubrany był w zwykłe jeansy, t-shirt i marynarkę; Williama, któremu też przybyło lat, łza zakręciła mi się w kąciku oka.<br />
Jak ten czas szybko leci.<br />
Niedawno walczyliśmy o każdą minutę naszego życia i byliśmy nastolatkami, którzy jak zawsze wpakowali się w kłopoty. Teraz jesteśmy dorosłymi ludźmi, układającymi swoje życie, zostawiającymi przeszłość gdzieś za plecami.<br />
Chociaż i tak będziemy to pamiętać.<br />
<br />
- Dziewczyno...znaczy, kobieto, kurde! - Harry jak zawsze w humorze, jak miło - ścięłaś włosy i w ogóle...to wszystko! - rzucił się na mnie i mocno wyściskał.<br />
<br />
Dobrze wiedzieć, że nie traktuje mnie jak znienawidzoną kiedyś miłość, a jako dawną przyjaciółkę.<br />
<br />
Kiedy już wyswobodziłam się z objęć Stylesa przyszedł czas na resztę.<br />
Wybaczcie, że cały czas będę wspominać dawne czasy - ale teraz, kiedy już jest ze mną dobrze, po prostu czuję taką potrzebę.<br />
Czuję, że to będą przyjaźnie na całe życie; tyle razem przeszliśmy.<br />
<br />
Wszyscy nawzajem zadawaliśmy sobie tyle pytań, że sami się w tym gubiliśmy, ale nikt nie ośmielił się poruczać tematu przeszłości, a przynajmniej nie tych brutalniejszych zakątków.<br />
<br />
- Gratuluję wam, naprawdę! Jesteście taką słodką parą! - wypowiedziałam wreszcie zdanie, które układałam sobie od rana, aczkolwiek nie tak miało brzmieć. Ale przesłanie było dobre.<br />
- No wiesz... się wieeeeee...- loczek uśmiechnął się i mocniej objął swoją śliczną kobietę.<br />
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlEfnMPQY29i1V_5cK6UlYfJrvj6y_npHuCmNklBsqjzKzHOF-MWugR5et4_xBQBy4UlOMHv4a27FAGNKdI72dQsJUWp_ysiu5dXaD2xgP6CqliU6XzXXOb3SZXoxaFRrPzRAiEyPky12S/s1600/tumblr_mp0zx5jLq11rzr5k7o1_500.png" imageanchor="1"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlEfnMPQY29i1V_5cK6UlYfJrvj6y_npHuCmNklBsqjzKzHOF-MWugR5et4_xBQBy4UlOMHv4a27FAGNKdI72dQsJUWp_ysiu5dXaD2xgP6CqliU6XzXXOb3SZXoxaFRrPzRAiEyPky12S/s400/tumblr_mp0zx5jLq11rzr5k7o1_500.png" width="312" /></a><br />
<br />
- Ej no, ale ty też się pochwal! Z kim tam moja dziewczynka kręci? - Josh poruszył brwiami, a Will zaraz wkroczył do akcji.<br />
- Jaka twoja, wcześniej zaklepałem... - zmarszczył czoło.<br />
Co za krejzole.<br />
Zaśmiałam się.<br />
-Sorry panowie, ale jestem w szczęśliwym związku.<br />
Uśmiechnęłam się na myśl o Alexie.<br />
Słysząc pytania typu "z kim mnie zdradziłaś?" wyjęłam komórkę i pokazałam im zdjęcie mojego blondyna.<br />
Wszyscy zgodnie pokiwali głową z uznaniem, nawet Leslie z Kate wspomniały, że jest przystojny, ale obydwie zostały zbesztane przez swoich partnerów.<br />
<br />
Opowiadaliśmy sobie dowcipy, piliśmy - nie było w tym nic wymuszonego. A ja tak się obawiałam.<br />
Teraz wiem, że będę chciała spędzać z nimi więcej czasu. Tylko jak, skoro mieszkam pierdyliard kilometrów stąd? Oh, wybaczcie, trochę już popiłam...<br />
<br />
Opiliśmy się jak za starych czasów, kiedy to leżeliśmy na podłodze. Tym razem bez tego drugiego punktu, przecież takim porządnym ludziom jak my nie wypada.<br />
Też czujecie ten sarkazm?<br />
<br />
Nasze parki zabrały się do sypialni, a ja, Joseph i William postawiliśmy na klasyczne spanie na kanapie i fotelach.<br />
No cóż, w zasadzie to ja spałam z tym drugim na kanapie. No, nie na kanapie, a na nim.<br />
Alex nie będzie zazdrosny, to tylko Will.<br />
<br />
O nie-pamiętam-której-ale-nie-ważne z mojego pijackiego snu wybudził mnie dźwięk telefonu. Nie wiedziałam, czyj to telefon ale niezależnie od tego wstałam, żeby jak najszybciej wyłączyć to cholerstwo. Teraz trzymałam się na nogach, ale niektóre rzeczy wciąż były jak przez mgłę.<br />
<br />
Zamarłam.<br />
<br />
W kuchni brzęczał telefon Harry'ego, a na wyświetlaczu widniał napis "Zayn".<br />
Stop. Zayn?<br />
Może jednak jestem bardziej pijana, niż mi się wydaje?<br />
<br />
_____________________________________________________________________________<br />
<br />
Naprawdę nie wiem, co się dzieje.<br />
Przy każdym pisanym rozdziale tutaj płaczę. Tylko na tym blogu.<br />
Plus jeszcze dochodzą stare piosenki 1D, albo jakieś smutne...<br />
Nigdy nie płakałam - ani przy filmach, ani nic... a tu takie nagle bum.<br />
Myślę, że aż do epilogu tak będzie. xD<br />
Komentować proszę! :Dmartynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-81653297264913321512016-01-16T18:30:00.002+01:002016-01-16T18:30:48.111+01:00Rozdział 1<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
*Madeleine*</div>
W ciągu pierwszej godziny lotu niepewność przejmowała mnie coraz bardziej, a w głowie roiło się od pytań. Niestety, wszystkie pozostawione bez odpowiedzi. Wszystko okaże się na miejscu.<br />
Podłączyłam słuchawki do telefonu i podgłośniłam do tego stopnia, by nie słyszeć własnych myśli.<br />
Obok mnie siedział przystojny młody mężczyzna, który cały czas na mnie zerkał.<br />
Ignorowałam jego beznadziejne zaczepki, aż odleciałam.<br />
<br />
- Pani Smith, lądujemy. - stewardessa delikatnie szturchała mnie w ramię i z łagodnym wyrazem twarzy poprosiła mnie o zapięcie pasów.<br />
Chwilę później było już po wszystkim - a właściwie to dopiero wszystko miało się zacząć.<br />
<br />
Złapałam taksówkę i podałam kierowcy adres Kate. Mam nadzieję, że moja siostra się nie przeprowadziła, bo inaczej nie wiem co zrobię.<br />
Idiotycznym pomysłem była ta cała niespodzianka. Powinnam była zadzwonić i poinformować ją o moim przyjeździe.<br />
<br />
Niepewnie nacisnęłam klamkę z nadzieją, że ustąpi. Otwarte.<br />
Weszłam do środka i dostrzegłam odnowione wnętrze. Zostawiając walizkę w korytarzu weszłam do nowoczesnego salonu, a dostrzegłszy siostrę w ramionach uroczego bruneta uśmiechnęłam się z dumą.<br />
Zaraz jednak zmieszałam się, bo...no cóż, nie wiem, co robili.<br />
- Maddy?! - Kate podskoczyła z miejsca i rzuciła się na mnie. Porządnie mnie wyściskała, ale ja też nie pozostałam jej dłużna. Kątem oka zauważyłam szczery uśmiech mężczyzny, patrzącego jak się nawzajem dusimy. - tak dawno cię nie widziałam! Wydoroślałaś, młoda! Pamiętam moją osiemnastoletnią siostrzyczkę, która dopiero wkraczała w dorosłość, a tu proszę! Minęły już dwa lata, moja hot dwudziestko!<br />
<br />
Za każdym razem gdy słyszę <i>dwa lata</i> przed oczami staje mi on.<br />
Czy to normalne?<br />
<br />
- Bez przesady, staruszko! - zaśmiałyśmy się, a brunet chrząknął.<br />
Kate podeszła do niego, a ten objął ją w talii. Wyglądali na szczęśliwą parę, naprawdę.<br />
Doskonale do siebie pasują, myślałam.<br />
<br />
- To Matthew, mój chłopak. - blondynka lekko zarumieniła się na wzmiankę o chłopaku, a Matt mrugnął do mnie porozumiewawczo. Boże, przecież on zamierza się jej oświadczyć.<br />
<br />
Od razu zrobił na mnie dobre wrażenie, wygląda na odpowiedzialnego i rozsądnego, a skoro moja siostra go wybrała, to na pewno jest tym właściwym.<br />
Byłam szczęśliwa, że mimo śmierci ojca i tych wszystkich złych rzeczy, które się działy obydwie potrafiłyśmy odnaleźć swoje szczęście.<br />
Chciałabym pojawić się na ślubie Kate; widzieć jak się uśmiecha, gdy mówi sakramentalne "tak" i jak Matthew wpatruje się w nią jak w obrazek, a obrączki połyskują na ich palcach.<br />
<br />
- Jestem Madeleine. - uścisnęliśmy sobie dłonie patrząc sobie głęboko w oczy, oboje uśmiechnięci od ucha do ucha.<br />
Widziałam w jego oczach, że cieszy się radością Kate z mojego przyjazdu. Z pewnością będzie najlepszym szwagrem pod słońcem.<br />
<br />
Matthew zostawił nas same i stwierdził, że pójdzie się przejść, by nam nie przeszkadzać.<br />
Z tego wywnioskowałam, że już razem zamieszkali. Szkoda, że nie byłam świadkiem ich rozkwitającego związku.<br />
<br />
- Opowiadaj, co u ciebie? - zapytała, kiedy już rozsiadłyśmy się na fotelach po przeciwnych stronach stolika. - masz kogoś?<br />
Natychmiast zamilkła. Widząc jej zakłopotanie, odezwałam się.<br />
- To było dwa lata temu. Było ciężko, czasami nadal jest, ale pozbierałam się więc nie musisz unikać rozmów na ten temat.<br />
<br />
Chciałam się jej wygadać, tak jak siostra siostrze.<br />
<br />
- Jestem z Alexem, poznałam go po wyjeździe. Był wtedy przy mnie i zostaliśmy parą. Jest niebieskookim blondynem i gra w zespole. To słodziak jakich mało.<br />
Uśmiechnęła się półgębkiem, najwidoczniej dostrzegając błysk w moich oczach.<br />
<br />
Jestem w cholerę zakochana, to prawda i nie da się tego ukryć. Z Alexem chcę spędzić resztę swojego życia. Dzięki niemu nauczyłam się znów żyć.<br />
<br />
- No, nieźle! Widzę, że jesteś nieźle zabujana - tu wywróciłam oczami, ale pozwoliłam dziewczynie kontynuować - tylko nie mów mi, że jest młodszy. - zachichotała, a ja jej zawtórowałam.<br />
- No coś ty, jest o rok starszy! - udałam zbulwersowaną, ale radość i tak wyskoczyła na moją twarz. - co z chłopakami? Harry'm? Utrzymujesz z nimi kontakt?<br />
- Jasne. Gdybyś tylko wiedziała...Harry i Leslie są razem, są naprawdę uroczą parą. Musisz ich zobaczyć. Will otworzył własny sklep ze sprzętem dla sportowców, a Josh ma własną firmę, niezły z niego biznesmen.<br />
- No tak, zawsze był najbardziej odpowiedzialny i w ogóle - westchnęłam - co tu się stało pod moją nieobecność...chciałabym tu wtedy być, ale wiesz, że nie potrafiłam.<br />
- Myślę, że powinnaś się z nimi spotkać. Zaraz do wszystkich zadzwonię i zaproszę ich na jutro tutaj.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Spodobał mi się ten pomysł. Tęskniłam za tymi wspólnymi spotkaniami; pamiętam, że kiedy ich poznałam spaliśmy wszyscy na podłodze, a rano Harry był cały w szmince.<br />
Stare czasy.<br />
<br />
Wieczorem rozmawiałam z moim chłopakiem, niestety tylko chwilkę, bo zasnęłam przy telefonie.<br />
Ta podróż była niezwykle męcząca, nawet jeśli połowę przespałam.<br />
<br />
***<br />
<br />
Obudziłam się grubo po dwunastej w południe, a zatem wstałam idealnie na obiad.<br />
Świetnie było zjeść śniadanie w towarzystwie kogoś, z kim kiedyś robiłam to codziennie.<br />
Po piątej mieli wpaść znajomi, więc już o trzeciej stanęłam przed lustrem z wielkim dylematem, oczywiście, w co się ubrać.<br />
Po dwukrotnym przewróceniu szafy do góry nogami wreszcie zdecydowałam się na jeden zestaw.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhiK54p_07ijzXJffVjE2mEmAuVzEOxm9z-0WPGe56HhJBIHVYgbuxJ8wxXrtpzABReO5jDnrUvcbICcvXqVV71qw2NIU3EuxKIIlAq5-MRT9-OZt2f1rFxGX7L7UwQEV58h4gnddPan31/s1600/033a3b6356a65ad7ef35773d15e3e39f.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhiK54p_07ijzXJffVjE2mEmAuVzEOxm9z-0WPGe56HhJBIHVYgbuxJ8wxXrtpzABReO5jDnrUvcbICcvXqVV71qw2NIU3EuxKIIlAq5-MRT9-OZt2f1rFxGX7L7UwQEV58h4gnddPan31/s640/033a3b6356a65ad7ef35773d15e3e39f.jpg" width="329" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
Nie chciałam wyglądać za bardzo elegancko, ale też nie mogłam ubrać się jak codzień. W końcu nie codziennie zdarza się okazja zobaczenia kogoś po raz pierwszy od dwóch lat.<br />
Niedługo później byłam już gotowa, więc usiadłam w salonie i korzystając z wolnej chwili zadzwoniłam do Alexa.<br />
<br />
- Co robisz? - rzuciłam na przywitanie.<br />
- Hej, też miło cię słyszeć - wyobraziłam sobie jak wywraca oczami i jestem niemal pewna, że to zrobił - w zasadzie to zbieram się na próbę. A ty? Jakieś plany, czy zamierzasz cały dzień leżeć w łóżku leniuchu?<br />
- Spokojnie, już dawno wstałam! I mam na sobie pewną sukienkę... - zaczęłam uwodzicielskim głosem.<br />
- Tę czarno-białą w kwiatki? - w odpowiedzi jedynie zachichotałam - cholera, wracaj tutaj.<br />
Doskonale wiem, jak uwielbia ta sukienkę, a ja uwielbiam się z nim droczyć.<br />
- Leć na próbę, bo chłopaki nie będą czekać.<br />
<br />
Ze śmiechem rozłączyłam się i w tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi, a później kroki. Przyjechali.<br />
Dlaczego się tak denerwuję?<br />
____________________________________________<br />
<br />
Jak myślicie? Czy Maddy bez problemu porozumie się z przyjaciółmi? Czy Harry będzie chciał wrócić do przeszłości? A może Alex będzie zazdrosny?martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8011595249877870503.post-11088717202589103292016-01-12T19:27:00.000+01:002016-01-12T19:27:11.164+01:00Prolog- Wzięłaś wszystko? Jesteś pewna, że chcesz lecieć sama? Wiesz, że wcale nie musisz...<br />
Alex w ciągu ostatnich kilku godzin chodził za mną i z niepokojem obserwował, jak dopinam walizkę i ubieram buty.<br />
<br />
Niedawno minęło dwa lata odkąd opuściłam ojczyznę.<br />
Dwa lata temu podniosłam się po dramatycznych wydarzeniach w moim życiu.<br />
Straciłam kontakt z wszystkimi, na którymi mi dotychczas zależało i mężczyznę, którego nigdy nie przestanę kochać.<br />
Jednak kiedyś musiał nadejść ten moment - muszę żyć dalej.<br />
Pragnęłam wreszcie zobaczyć siostrę, a także dawnych towarzyszy; Harry'ego, Leslie, Williama, Josha, a nawet i tą cholerną Claudię. No dobrze, może oprócz niej.<br />
Odwiedzić cmentarz w poszukiwaniu jego grobu.<br />
<br />
Zadrżałam pod wpływem fali wspomnień, którą sama wywołałam. Wcześniej nie chciałam znać tej historii, a wręcz wykreślić tamte wydarzenia ze swojego życia. Za bardzo wtedy cierpiałam.<br />
Ale teraz jest...dobrze. Tak, dobrze.<br />
Poznałam Alexa. Jest cudowny - jako jedyna osoba tutaj zna całą prawdę i mimo to jest przy mnie, chociaż wie, co przeszłam. Przecież mógłby się przestraszyć i odejść, ale trwa przy mnie nieprzerwanie od dwóch lat. Początkowo jako przyjaciel, a już niedługo być może narzeczony.<br />
<br />
- Skarbie, wszystko w porządku? - blondyn położył ręce na moich biodrach i spojrzał mi w oczy.<br />
Otarłam pojedynczą łzę i kiwnęłam głową.<br />
- Muszę polecieć sama. Uporządkować to, co wtedy zostawiłam. Niedługo wrócę, to tylko kilka tygodni, nie martw się. - posłałam mu blady uśmiech.<br />
Mężczyzna nie był zadowolony z mojego oporu, ale wiedział, że nie może naciskać. Zawsze wiedział kiedy należy przestać.<br />
<br />
Dwie godziny później ostatni raz przed rozłąką wtuliłam się w mojego mężczyznę i obiecałam, że będę codziennie dzwonić.<br />
Przyszedł czas, by wrócić na stare śmieci.<br />
Okropnie bałam się, co zastanę w mieście, w domu. Tak naprawdę nie mam pewności, że przyjmą mnie z otwartymi ramionami. Może nawet obwiniają mnie o to...wszystko.<br />
Też się obwiniałam, ale nie mogę znów tego robić.<br />
Chcę wrócić tam mimo wszystko, za długo się chowałam.<br />
Nadal kocham tych wszystkich ludzi i wciąż nazywam ich przyjaciółmi, bo po części zawdzięczam im życie.<br />
<br />
_____________________________________________________________________<br />
<br />
Tadaaaam! Wracam do was po długiej przerwie z drugą częścią The Threat of Love!<br />
Jak podoba się prolog? Macie jakieś wyobrażenia co do dalszej części?<br />
Jak wrażenia w stosunku do Alexa i nowej Maddy? Milion pytań na sekundę ciśnie mi się do głowy.<br />
Komentujcie proszę, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać! :3martynixhttp://www.blogger.com/profile/11738766475892191352noreply@blogger.com1