*Madeleine*
Kiedy ujrzałam wchodzących do salonu Harry'ego, trzymającego za rękę Leslie, Josepha, który jeszcze bardziej zmężniał i wyglądał na biznesmena, mimo, że ubrany był w zwykłe jeansy, t-shirt i marynarkę; Williama, któremu też przybyło lat, łza zakręciła mi się w kąciku oka.
Jak ten czas szybko leci.
Niedawno walczyliśmy o każdą minutę naszego życia i byliśmy nastolatkami, którzy jak zawsze wpakowali się w kłopoty. Teraz jesteśmy dorosłymi ludźmi, układającymi swoje życie, zostawiającymi przeszłość gdzieś za plecami.
Chociaż i tak będziemy to pamiętać.
- Dziewczyno...znaczy, kobieto, kurde! - Harry jak zawsze w humorze, jak miło - ścięłaś włosy i w ogóle...to wszystko! - rzucił się na mnie i mocno wyściskał.
Dobrze wiedzieć, że nie traktuje mnie jak znienawidzoną kiedyś miłość, a jako dawną przyjaciółkę.
Kiedy już wyswobodziłam się z objęć Stylesa przyszedł czas na resztę.
Wybaczcie, że cały czas będę wspominać dawne czasy - ale teraz, kiedy już jest ze mną dobrze, po prostu czuję taką potrzebę.
Czuję, że to będą przyjaźnie na całe życie; tyle razem przeszliśmy.
Wszyscy nawzajem zadawaliśmy sobie tyle pytań, że sami się w tym gubiliśmy, ale nikt nie ośmielił się poruczać tematu przeszłości, a przynajmniej nie tych brutalniejszych zakątków.
- Gratuluję wam, naprawdę! Jesteście taką słodką parą! - wypowiedziałam wreszcie zdanie, które układałam sobie od rana, aczkolwiek nie tak miało brzmieć. Ale przesłanie było dobre.
- No wiesz... się wieeeeee...- loczek uśmiechnął się i mocniej objął swoją śliczną kobietę.
- Ej no, ale ty też się pochwal! Z kim tam moja dziewczynka kręci? - Josh poruszył brwiami, a Will zaraz wkroczył do akcji.
- Jaka twoja, wcześniej zaklepałem... - zmarszczył czoło.
Co za krejzole.
Zaśmiałam się.
-Sorry panowie, ale jestem w szczęśliwym związku.
Uśmiechnęłam się na myśl o Alexie.
Słysząc pytania typu "z kim mnie zdradziłaś?" wyjęłam komórkę i pokazałam im zdjęcie mojego blondyna.
Wszyscy zgodnie pokiwali głową z uznaniem, nawet Leslie z Kate wspomniały, że jest przystojny, ale obydwie zostały zbesztane przez swoich partnerów.
Opowiadaliśmy sobie dowcipy, piliśmy - nie było w tym nic wymuszonego. A ja tak się obawiałam.
Teraz wiem, że będę chciała spędzać z nimi więcej czasu. Tylko jak, skoro mieszkam pierdyliard kilometrów stąd? Oh, wybaczcie, trochę już popiłam...
Opiliśmy się jak za starych czasów, kiedy to leżeliśmy na podłodze. Tym razem bez tego drugiego punktu, przecież takim porządnym ludziom jak my nie wypada.
Też czujecie ten sarkazm?
Nasze parki zabrały się do sypialni, a ja, Joseph i William postawiliśmy na klasyczne spanie na kanapie i fotelach.
No cóż, w zasadzie to ja spałam z tym drugim na kanapie. No, nie na kanapie, a na nim.
Alex nie będzie zazdrosny, to tylko Will.
O nie-pamiętam-której-ale-nie-ważne z mojego pijackiego snu wybudził mnie dźwięk telefonu. Nie wiedziałam, czyj to telefon ale niezależnie od tego wstałam, żeby jak najszybciej wyłączyć to cholerstwo. Teraz trzymałam się na nogach, ale niektóre rzeczy wciąż były jak przez mgłę.
Zamarłam.
W kuchni brzęczał telefon Harry'ego, a na wyświetlaczu widniał napis "Zayn".
Stop. Zayn?
Może jednak jestem bardziej pijana, niż mi się wydaje?
_____________________________________________________________________________
Naprawdę nie wiem, co się dzieje.
Przy każdym pisanym rozdziale tutaj płaczę. Tylko na tym blogu.
Plus jeszcze dochodzą stare piosenki 1D, albo jakieś smutne...
Nigdy nie płakałam - ani przy filmach, ani nic... a tu takie nagle bum.
Myślę, że aż do epilogu tak będzie. xD
Komentować proszę! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz